Wybrałem ten obiekt ze względu na rozsądną cenę i bliskość samego Żywca, do którego z rodziną udałem się na pierwszy w tym roku półmaraton. Strzał w dziesiątkę!
Ostateczny wybór padł na ośrodek w Zarzeczu ze względu na własny aneks kuchenny, w którym można było rano upichcić przedbiegową strawę. W takim momencie się nie eksperymentuje i korzysta tylko ze sprawdzonych składników i proporcji 🙂
Sam dojazd nie sprawił żadnego problemu, choć jest to z pewnością opcja dla zmotoryzowanych. Budynek świeży, nowoczesny, z własnym parkingiem o wystarczającym rozmiarze.
Z racji braku właściciela na miejscu, na bocznej ścianie znaleźliśmy tabliczkę z numerem telefonu, pod który należy dzwonić. Raptem wystukałem cyfry na telefonie, a w bramie pojawiła się pani, która śpieszyła z kluczami do naszego pokoju.
Sam pokój przestronny, gustownie urządzony, a przede wszystkim bardzo czysty. Balkon od strony żywieckiego jeziora – jak wszystkie w tym obiekcie. Czysta, dość spora łazienka i przyjemny zapach w środku.
Całość dopełniał wspomniany wcześniej aneks kuchenny z pełnym wyposażeniem. Znalazły się tu wszelkiej maści naczynia, kubki czy filiżanki. Obok nie niego stół z czterema krzesłami przy którym spokojnie można było zjeść.
Do samego Żywca samochodem jedzie się stąd chwilę, dojazd jest bardzo prosty. Jak na cenę za pokój dwuosobowy, można być bardzo zadowolonym ze standardu jaki oferuje Nad Jeziorem.
Jedyną rzeczą do której musieliśmy się przyzwyczaić to… temperatura. O tej porze roku turystów z pewnością niewielu, a w samym pokoju było dość chłodno – narożny. Odkręcenie kaloryferów pomogło i do czasu spania zdążyło się trochę nagrzać, choć same grzejniki leniwie się rozgrzewały, a wieczorem grzanie przerywało. Ciepła pościel i odpowiednia moc w nocy pozwoliła w pełni przespać noc i obudzić wraz ze wschodem słońca, które przedzierało się przez dachowe okienko nad głową 🙂
zdjęcia – materiały promocyjne ze strony obiektu.
