Dzień III mojej lipcowej wycieczki na Podhale oraz w Beskidy. Dziś na filmie odcinek z Czarnego Dunajca na Podhalu do Bielska – Białej.
Przemierzając ten odcinek posiłkowałem się trasą sugerowaną przez mapy Google dla rowerzystów.
W zdecydowanej większości trasa prowadzi asfaltem, jednak nie była mocno obciążona ruchem samochodowym.
Pierwsza część przejazdu to głównie podjazdy w górę – trasa prowadziła przez Babią Górę (parking dla samochodów na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego), ale później ciągły zjazd aż do Zawoi.
Mapa w Zawoi sugeruje odbicie w lewo na trasę rowerową, która ciągnie się wzdłuż niesamowicie malowniczej wnioski. Jadąc tą drogą stwierdziłem, że gdybym miał przyjechać kiedyś na prywatne rekolekcje, wyciszenie od ludzi, treningi biegowe czy spacery, jest to miejsce nr 1 🙂
Na końcu wioski droga asfaltowa się kończy i zaczyna się podejście do Przełęczy Klekociny. Jest to szlak pieszy, stąd rower trzeba tu po prostu pchać. Mając małe sakwy z tyłu byłem zmuszony właśnie pchać rower przez dużą część tego dystansu.
Obowiązkowy okazał się Ultrathon na komary. Cięło w lesie równo.
Szczyt, czyli przełęcz Klekociny to przepiękne miejsce i widoki, wolne od turystów (ci masową jadą po prostu na Babią Górę).Tu kilkanaście minut poświęciłem na jedzenie i delektowanie się niesamowitymi widokami przy przepięknej pogodzie.
Następnie pozostaje nam tylko i wyłącznie zjazd w dół. Jadę ciągiem aż do Jeleśnej, gdzie robię kolejną przerwę – na miejscu znajdują się sklepy, knajpki, punkty gastronomiczne, dlatego miejscowość jest dobrym punktem na dłuższą przerwę.
W dół zjeżdża się z początku wąską, ale niezwykle malowniczą drogą asfaltową.
Z Jeleśnej przez Żywiec do Bielska – Białej.
Centrum Żywca omijam jadąc świetną ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Koszarawy. Na wylocie z Żywca omijam główną drogę i jadę bokami – Zarzecze, Łodygowice, Wilkowice, częściowo polną drogą.
Przez treningi biegowe dojść dobrze idą mi podjazdy na rowerze. Dodajac do tego długie, szybkie zjazdy okazało się, że całą trasę pokonałem bardzo szybko.
Z Czarnego Dunajca wyjechałem o 7:15, a w Bielsku na noclegu byłem już o 14:00. Dzięki temu prawie całe popołudnie spędziłem na mieście.