Plan na jesień – zagraniczny maraton. Pierwszy wpadł mi na tapetę Budapeszt, jednak cena pakietu, olbrzymie zainteresowanie maratonem, co przekłada się chociażby na dostępność hoteli spowodowało, że zacząłem szukać czegoś innego. Odkryłem… Kijów!
Początkowo dość sceptycznie podszedłem do tematu zwłaszcza ze względu na bieżącą sytuację polityczną na Ukrainie. Kijów to w zasadzie już jej wschodnia część, a w dodatku stolica. Nie dość, że Ruscy za rogiem, to jeszcze niestabilna sytuacja rządowa, brak reform pomajdańskiej ekipy.
Z czasem stwierdziłem, że w najgorszym wypadku niewiele stracę, gdyż pakiet startowy w tym momencie to koszt 560 UAH, czyli ok. 82 PLN. Ciężko wystartować w kraju w niższej cenie 🙂 Po drugie tanie połączenia z nieodległych Pyrzowic Wizz Airem – w zasadzie cena biletu lotniczego pokrywa mi się chociażby z ubiegłoroczną podróżą do Poznania. Lotnisko Żuliany na które operuje Wizz Air znajduje się ponadto bardzo blisko centralnej części miasta, gdzie będzie odbywać się cała impreza. Trzeci, decydujący czynnik to kurs hrywny i warunki cenowe na Ukrainie. Dzięki temu 4 – dniowy wypad z noclegiem oraz wyżywieniem wyjdzie podobnie jak dwudniowy wyjazd na podobną imprezę w kraju.
Dobra, kto wcześniej kupuje bilety lotnicze to zyskuje, więc sprawę z Wizz Airem załatwiam od ręki, ale problem pojawił się z… zapisem na bieg!
Nie, na liście startowej pusto, ale widać już kilkoro Polaków na dystansie maratonu oraz półmaratonu. W celu zapisania na bieg należy dokonać rejestracji swojego profilu, jednak dwukrotne próby kończą się brakiem zwrotnego maila z linkiem aktywującym konto. W końcu wpadłem na pomysł sprawdzenia folderu ze SPAMem, i tam znalazł się pierwszy mail oraz kolejny z losowym hasłem do pierwszego zalogowania.
Następnie płatność – tu organizator przekierowuje nas do operatora tzw. błyskawicznych płatności – portmone.com. Nie znam firmy, ale skoro przekierowuje na nią wiarygodny portal kijowskiego maratonu, bez wahania podaje dane swojej karty. System wszystko przyjmuje, ale wymaga podania dodatkowego kodu zabezpieczającego.
Jeśli twoja karta kredytowa / debetowa jest zsynchronizowana z komórką, kod przyjdzie wiadomością SMS. To tylko teoria, gdyż moje konto internetowe również jest powiązane z telefonem i na niego przychodzą wiadomości SMS uwierzytelniające przelewy. Portmone.com podaje zatem informację, że blokuję kwotę 1 UAH na koncie i w komentarzu do transakcji podaje zabezpieczający kod. Dopiero w drugim podejściu do dokonania płatności odkrywam, że faktycznie wisi na karcie blokada na 1 PLN. Poza jednak tytułem, czyli ciągiem cyfr i liter nie widać wymaganego VCODE. Z pomocą przyszedł bank – musiałem zadzwonić, zweryfikować, że ja to ja, a następnie wytłumaczyć całą sytuację. Okazało się, że pracownik miał wgląd do komentarza operatora i mógł przedyktować odpowiedni kod. Po jego podaniu automatycznie wyświetliła się podstrona informująca o udanej płatności oraz nadaniu numeru startowego. Karta zgłoszeniowa również dotarła również drogą mailową pomijając folder SPAM 🙂
Kolejna ważna rzecz o której przeczytałem w regulaminie to obowiązek posiadania pozwolenia lekarskiego na start w zawodach. Dla obcokrajowców obowiazkowe nie jest, za to koniecznie trzeba się okazać ubezpieczeniem od udziału w zawodach sportowych. Będę o tym myślał jednak przed samą imprezą.
Lot i pakiet załatwione, a co do października wydarzy się na Ukrainie pozostawiam losowi.