Po północnoafrykańskiej wiośnie i ruszeniu w stronę demokracji, może się pojawić drugi kryzys, który ponownie zablokuje turystykę w takich krajach jak Tunezja czy Egipt.
Ku takiemu przekonaniu składają oba komunikaty Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które ukazał się dzisiaj oraz w zeszłym tygodniu. Ministerstwo nie zakazuje w nich wyjazdów do krajów Afryki Północnej, jednak ostrzega przed niebezpieczeństwem, wyjazdami na własną rękę do dużych miast.
MSZ ostrzega również przed rosnącą plagą kradzieży. Komunikaty skupiają się do tego, by przebywający w Egipcie czy Tunezji turyści nie opuszczali swoich ośrodków czy hoteli.
Czy w związku z manifestacjami i ew. zamieszkami spowodowanymi niezadowoleniem miejscowej ludności, może się powtórzyć sytuacja z zeszłego roku, kiedy to biura masowo odwoływały swoje operacje do tych popularnych destynacji?
W Tunezji póki co sezon zbliża się ku końcowi i choć samoloty z polski regularnie tu latają, to już w minimalnym zakresie. Sezon za to trwa w Egipcie i cieszy się on niezmiennie dużą popularnością, głównie ze względu na ceny oraz pewną pogodę, jaką można tam zastać w miesiącach jesiennych oraz zimowych.
Ewentualny kryzys odbije się nie tylko na krajach Afryki, które stracą dopływy ważnej części ich narodowego dochodu, ale również na polskich turystach oraz biurach podróży. Duża część polskich operatorów opiera swoją ofertę właśnie o kierunki afrykańskie, stąd każde wahanie na scenie politycznej może odbijać się na ich dalszym bycie.
Miejmy nadzieję, że obecnym władzom uda się zaspokoić „głos ulicy”. Widać, że nowy prezydent Egiptu Mohamed Mursi stara się, by jego kraj był postrzegany jako bezpieczny, jednak zbyt wielkie zmiany w Afryce zachodzą, by całą transformacja przebiegła bezboleśnie.