Podróże

Kartą czy gotówką za granicą?

W swoich dotychczasowych wyjazdach zagranicznych zwykle operowałem gotówką kupioną w tradycyjnym kantorze. Z racji tego, że nie chciałem do Barcelony zabierać zbyt wiele gotówki, postawiłem na konto walutowe oraz zakup Euro w internetowym kantorze.

Nie korzystałem z tych narządzi do tej pory, gdyż nie były mi do niczego potrzebne. Zawsze w odwodzie miałem standardową kartę debetową do konta, z której w razie czego mogłem wyciągnąć brakującą sumę. Oczywiście banki pobierają za to zwykle prowizje od wypłacanej kwoty (ale nie mniej niż…) oraz oczywiście przeliczają kwotę do wypłaty w lokalnej walucie po swoim, wyższym kursie.

Tym razem jednak wybierałem się do miejsca, gdzie poza hotelem nie miałem opłaconej żadnej innej usługi czy wyżywienia. W dodatku w tak wielkim mieście nierozsądne byłoby noszenie większej ilości gotówki przy sobie – i choć nikt mnie nigdy nie nie okradł, naczytałem się na forach i blogach o kieszonkowcach w Barcelonie 🙂

Postawiłem na Alior Sync nie przeglądając szczególnie innych produktów. Tylko dlatego, że mam u nich „standardowe” konto, więc wszystko szybko mogłem zrobić online. Sync w dodatku wydaje karty płatnicze do kont walutowych całkowicie za darmo, nie pobierając żadnej opłaty nawet za jej utrzymanie.

Kartę zamówiłem półtora tygodnia przed wyjazdem w normalnym trybie (poczta – bezpłatnie) i doszła w ciągu kilku dni. Żeby prościej było zamieścić środki na koncie, kupiłem walutę w znanym kantorze internetowym Cinkciarz.pl. Plusem są dobre kursy, a także bardzo szybki czas realizacji transakcji bez wychodzenia z domu.

Co ważne, będąc na miejscu zawsze miałem poczucie komfortu, że w każdej chwili mogę usiąść na kawce i za pomocą smartfona w bardzo szybki sposób dokupić ew. eurosy – na szczęście nie było takiej potrzeby 🙂

Z karty korzystałem w kilku miejscach (transakcje bezgotówkowe – bilety wstępów oraz restauracje), a także raz wypłacałem środki w bankomacie, mimo, że kilka dni przed przyjazdem przeczytałem Prosty numer z bankomatem na blogu Macieja Budzicha 🙂 Na spokojnie przeanalizowałem wyciąg po przyjeździe do domu. Bez niespodzianek – wszystko poprawnie zaksięgowane i bez jakichkolwiek dodatkowych opłat. Oczywiście za bankomat skasowało standardową opłatę 5zł.  Dzięki temu wszystkiemu udało się trochę oszczędzić – udało się ominąć przewalutowania po bankowym kursie oraz ew. wyższe prowizje bankowe za wypłatę środków za granicą. Dodatkowo w kantorach internetowych można kupić walutę zwykle po trochę lepszym kursie.

Polecam, bo zawsze to rozsądniejsze, a przede wszystkim tańsze rozwiązanie dla osób, które wybierają się na tego typu wypady! Zwłaszcza, że na bilety wstępu (samo Camp Nou 2 x 23 euro) czy restauracje wydałem kilkadziesiąt euro.

Zobacz również

4 komentarze. Zostaw komentarz

  • Ale mimo wszystko ja zabieram gotówke. Niech jakiś bankomat np. pożre karte ?

    Odpowiedz
  • No tak, ale faktycznie czy większe jest ryzyko, że bankomat wciągnie ci kartę, czy to, że ktoś może ci ukraść kilkaset euro, które będziesz nosić przy sobie.

    Odpowiedz
  • Mimo wszystko stawiam na kartę.

    Głównie ze względu na transakcje bezgotówkowe, a terminale w większości miejsc to standard. Liczbę transakcji w bankomacie wystarczy ograniczyć do minimum, a tym samym ogranicza się ryzyko „wciągnięcia” 😉

    Odpowiedz
  • Gdy byłem na Nordkappie, spotkałem starego już podróżnika (cała Europa, Ameryka Północna, północna i środkowa Afryka) który zdradził mi najważniejszą zasadę współczesnych podróży.
    Nigdy, ale to nigdy nie zabieraj tylko jednej karty kredytowej. Wystarczy że jakiś bankomat ją wciągnie i zostajesz bez gotówki. Zawsze trzeba mieć dwie 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Tomasz Filak

Cześć,
Blog o tematyce biegowo – rowerowej. Trochę o biegach, maratonach, a także filmy z ciekawych tras rowerowych.
Zawodowo zajmuję się turystyką.