Polak w samolocie, czyli wakacje z biurem podróży bądź przelot Ryanairem, LOTem i Wizz Airem – tak wygląda polski rynek lotniczy wg najnowszych danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
ULC opublikował wyniki za drugi kwartał roku 2013 i jednocześnie podsumował całe półrocze. Raport uwzględnił wszystkie połączenia lotnicze – krajowe i zagraniczne ze wszystkich polskich portów. Łączny wzrost liczby pasażerów w stosunku do analogicznego okresu w 2012 roku jest, choć niewielki – 0,4%.
W tym roku dość mocno zmalała liczba pasażerów lotów czarterowych. Ta liczba trochę mnie rozczarowała. Wydawało mi się, że jeśli spadek, to z pewnością niewielki. Dane jednak nie kłamią i podają spadek o lekko ponad 12 procent. Oznacza to, że osób korzystających z usług biur podróży w zakresie zagranicznych wyjazdów było dużo mniej niż w roku 2012.
Potwierdzają się zatem głosy osób, które studziły mocno rozgrzane głowy. W trakcie sezonu co więksi organizatorzy stale podawali bardzo zadowalające liczby i chwaliły się wzrostami. Dane z pewnością były całkowicie prawdziwe, jednak zadziałało tu zjawisko bankructw z roku 2012 – klienci woleli powierzać los swoich wymarzonych wakacji największym i najbardziej stabilnie działającym firmom. Tym samym małe biura musiały mocno ograniczyć swoją skalę operacji w porównaniu do lat wcześniejszych – idealny przykład to Ecco Holiday czy Oasis Tours. To pierwsze biuro najwidoczniej dość dobrze wpasowało się w swój nowy model biznesowy.
Dodatkowo w miejsce upadających biur nie powstały żadne nowe, liczące się frmy. Nowymi graczami na rynku masowej turystyki wyjazdowej zostały jedynie Net Holiday i Prima Holiday, ale skala ich działania nie jest zbyt wielka. Siłą rzeczy ktoś musiał zagospodarować liczbę klientów obsługiwanych np. przez Sky Club czy GTI. Myślę, że w większości zostali oni obsłużeni przez największe biura podróży w Polsce.
Największy udział w rynku przelotów czarterowych w pierwszym półroczu mają według kolejności: Enter Air, Travel Service, Small Planet oraz Bingo Airways. Pozostali przewoźnicy mają mniej niż 5 procent udziału w rynku.
Czynników tak dużego spadku osób podróżujących czarterami jest pewnie sporo – gorsza koniunktura gospodarcza, a chyba przede wszystkim… wysokie ceny! Pod tym kątem rok był chyba rekordowy. Nie wzięły się one jednak ze zmowy cenowej touroperatorów. Oferta była po prostu skrojona na czas kryzysu, stąd pełne samoloty i brak ofert last minute. Wygląda na to, że nikt znacząco nie przeszacował żadnego kierunku, a wszystko co było w ofercie, schodziło na pniu.
Osoby, które korzystają z polskich lotnisk to z jednej strony klienci biur podróży, a z drugiej indywidualni podróżujący w celach biznesowo – zarobkowych, towarzyskich czy turystycznych. Aż 49,05 procent, czyli blisko połowę tego tortu dzielą między sobą tanie linie lotnicze – Ryanair oraz Wizz Air z wyraźną dominacją tego pierwszego. Jeśli dorzucimy do tego naszego narodowego przewoźnika – LOT, daje nam to łącznie 75,48 procent.
Jak widać, polski rynek to dominacja trzech przewoźników, reszta stanowi w tym ruchu dość marginalną rolę.
Polacy lubią tanie linie i chętnie z nich korzystają. Dwóch wspomnianych przewoźników systematycznie zresztą wprowadza kolejne nowe kierunki do swoich ofert, a irlandzki Ryanair będzie prawdopodobnie próbował swoich sił na polskim rynku przelotów krajowych.
Oczywiście w pełni rok 2013 będzie można podsumować dopiero po pierwszym kwartale roku 2014, choć wyniki procentowe nie powinny ulec jakiejś drastycznej zmianie.
Nawiązując do drugiej części wpisu, coś o tanich liniach 🙂