Nie podejrzewałem, że w grudniu wyjdzie mi tak wysoka ilość pokonanych kilometrów. Co prawda śnieg, mróz czy marznący deszcz nie są powodem dla którego rezygnuję z treningów, ale tegoroczna, grudniowa pogoda była rewelacyjna!
W skali całego miesiąca udało mi się pokonać na treningach 238 kilometrów.
Poza jednym tygodniem, który zbiegł się z wyjazdem do Egiptu, regularnie notowałem ponad 60 kilometrów w ciągu 7 dni.
Tegoroczny grudzień wypadł po prostu bardzo podobnie do letnich wybiegań, kiedy pogoda sprzyja codziennym, a przede wszystkim długim treningom.
Styczeń z początku mocno przymroził, ja dodatkowo zmagałem się z wirusem, więc dopiero wczoraj zrobiłem swój pierwszy, styczniowy trening.
Oby dalej pogoda dopisywała – zima to ponoć najlepsza pora na budowanie bazy wytrzymałościowej przed latem. Ja zresztą już na początku kwietnia zmierzę się z maratonem w Dębnie, więc najwyższy czas na przyzwyczajenie organizmu do większych obciążeń.