Bieganie

Bieganie w Hurghadzie

Buty biegowe to chyba podstawowe wyposażenie torby podróżnej przy każdym wyjeździe. Nie inaczej było w czasie grudniowej szkoleniówki w Egipcie.

Bieganie to najlepszy sposób na zwiedzenie najbliższej okolicy. Połączenie treningu z odkrywaniem miejsc, uliczek, zapachów. Bliskość morza podczas wyjazdów w tego typu miejsca powoduje, ze można w każdym momencie dać nura do wody. Egipt jest jednak specyficzny i bardzo byłem ciekawy, czy bieganie po Hurghadzie będzie możliwe, będzie bezpieczne, a co najważniejsze, czy nie będzie zbyt uciążliwe.

Hurghada

Znam lokalną mentalność, styl życia i to jak wyglądają spacery turystów poza samymi hotelami. To jednak typowy kraj arabski, gdzie co rusz zaczepiani jesteśmy przez rozmaitych sprzedawców, taksówkarzy, a co chwila swoje posterunki mają uzbrojeni policjanci. Plaże należą do hoteli, więc nie jest możliwy bieg wzdłuż morza, bo w pewnym momencie zostaniemy zatrzymani przez ochronę. Nic nie było mnie jednak w stanie zrazić – zwłaszcza ze względu na pogodę. Kiedy u nas trenowało się już w kurtce z wind stoperem, popadywało i wiało, a wieczorami temperatura zbliżała się do zera, w Egipcie można było liczyć na piękne słońce i temperaturę w okolicach 30 stopni Celsjusza 🙂

Pierwszy trening zrobiłem zatem już pierwszego dnia – rozgrzewka na hotelowym boisku i wybieg na główną ulicę. Tego dnia obrałem kierunek w stronę samego miasta. Jak to w Hurghadzie – mijam kolejne hotele, place budowy, lokalny syf. Ku mojemu dużemu zaskoczeniu, żaden taksówkarz ani tubylec nic ode mnie nie chce. Mało tego, co jakiś dobiegają mnie słowa dopingu czy wystawione na OK kciuki.

Hurghada

Uśmiech był również zawsze ze strony mundurowych – policjantów i żołnierzy – chyba byli zadowoleni, że jakiś wariat biega beztrosko po mieście w czasie, kiedy Rosjanie dostali zakaz lotów do Egiptu, a hotele w większości stoją puste. Uśmiałem się, kiedy mijała mnie pewnego razu wojskowa ciężarówka wypakowana uzbrojonymi po zęby żołnierzami na pace, którzy cieszyli się jak dzieci, kiedy mnie mijali.

W chodnikach co jakiś czas można natrafić na jakieś wyłomy i dwumetrowe dziury, więc przeskakuje na asfalt i drogą biegnę przed siebie – to w końcu Egipt, nikt z kierowców nie zwrócił mi uwagi, choć biegałem w taki sposób już do końca mojego pobytu. Oczywiście dobiegając do nowej części Hurghady kieruję się już w stronę osiedli czy deptaków – ciągle spaliny są męczące zwłaszcza, że generalnie podczas treningów unikam dróg z dużym natężeniem.

Hurghada

Na kolejny trening wybrałem się już w drugą stronę – poza miasto – w stronę Safagi, biegnąć już całkowicie samotnie. Poza miastem tylko w jednym miejscu znajdował się punkt z mundurowymi. Pierwszy dzień na tyle mnie jednak ośmielił, że mogłem odbić na lokalne nieużytki, gdzie można było pobiegać trochę w terenie.

Tym sposobem udało się zrobić kilka treningów i jedno długie wybieranie – 24 kilometry. Z bliska pooglądać co rusz lądujące samoloty, dogrzać, wypocić i przekonać się, że jednak nie taki diabeł straszny. Przez wszystkie jednak godziny spędzone na treningach ani raz nie spotkałem nikogo biegającego. Udało mi się jedynie kątem oka wypatrzyć parę, która biegała, ale po terenie hotelowego resortu.

Kurort, zwłaszcza w obecnej sytuacji, sprawie wrażenie niedostępnego i trudnego dla uprawiających jogging. Ani raz podczas biegania nie odczułem jednak żadnego niebezpieczeństwa czy nieprzyjemnej sytuacji. Dla chcącego nic trudnego!

Zobacz również

2 komentarze. Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Tomasz Filak

Cześć,
Blog o tematyce biegowo – rowerowej. Trochę o biegach, maratonach, a także filmy z ciekawych tras rowerowych.
Zawodowo zajmuję się turystyką.